Nigdy nie rozumiałem uwielbienia dla Edwarda Gierka i pewno nigdy nie zrozumiem sentymentu do lat 70. XX wieku. Z pewnością dlatego, że urodziłem się dużo później i nie zaznałem życia w PRL-u, choć słynne Chcesz cukierka? Idź do Gierka pamiętam z autopsji, bo funkcjonowało jeszcze długo, jako dyżurne powiedzonko. Gierek z pewnością jest postacią niejednoznaczną i tragiczną, a tym samym bezsprzecznie interesującym materiałem na opowieść filmową.
Pół prawdziwej sceny
Tak się akurat złożyło, że ktoś poczuł potrzebę opowiedzenia nam historii towarzysza Edwarda. Konkretnie Michał Węgrzyn (reżyser), Michał Kalicki, Krzysztof Tyszowiecki, Rafał Woś (scenarzyści). Każdy ma prawo do swojej interpretacji i wizy artystycznej. Mamy przecież do czynienia z filmem fabularnym, który przez fikcję stara się opowiedzieć pewną rzeczywistość. Nie może być jednak tak, że film bazujący na prawdziwych postaciach i wydarzeniach, zawiera może pół prawdziwej sceny. Reszta to niestety kalka z propagandy sukcesu z lat 70. przedstawiająca Gierka jak męża stanu. Maciej Szczepański (szef propagandy i telewizji w latach rządów Gierka) byłby dumny z tego filmu.
Co poszło nie tak?
Ten projekt nie mógł się udać z prostego powodu. Obsada. W postać gierka wcielił się Misiek Koterski, stara się jak może, jednak jego kreacja kompletnie nie przekonuje. Jest sztuczny, sztywny i bez charyzmy, którą Gierek niewątpliwie posiadał.
Kuriozalnych scen w tym filmie jest przynajmniej kilka. Filmowcy powtórzyli oczywiście znany mit związany ze spotkaniem Gierka ze stoczniowcami, na którym wypowiedział słynne Pomożecie? W rzeczywistości odpowiedzi ze strony klasy pracującej nie było, rozległy się tylko umiarkowane brawa. Zresztą warto zaznaczyć, że część uczestników spotkania zostało starannie dobranych spośród członków PZPR i tajnych współpracowników SB. W filmie mamy jednak scenę, jak robotnicy odpowiadają chóralnie pomożemy!
Kreskówkowy Jaruzelski
Inny przykład to sposób przedstawienia Wojciecha Jaruzelskiego, który w tej opowieści jawi się jako przerysowany (wręcz kreskówkowy) do bólu czarny charakter. Wiecznie knujący przeciwko pierwszemu sekretarzowi, wietrzący spiski, owładnięty manią zdobycia władzy i pragnący zaprowadzenia wojskowego porządku w kraju. Zło w czystej postaci, które kompromituje się przed wpływowym agentem KGB (w tej roli Krzysztof Tyniec, który gra z manierą Krzysztofa Tyńca z Koła Fortuny), ponieważ… nie potrafi wypić szklanki wódki i krztusi się jej zawartością (a kto normalny by się nie zakrztusił?). W innej scenie, po obaleniu Gierka krztusi się dla odmiany szampanem. Towarzysz generał nie pił alkoholu. Wiecie, taki żart z tym krztuszeniem. Widząc cud gospodarczy Gierka i dobrobyt Polaków, Jaruzelski postanowił uknuć intrygę i sztucznie podnieść ceny towarów i wywołać strajki. To oczywiście się udaje, ale nie strąca Gierka ze szczytów władzy. Daje to jednak do myślenia samemu Edwardowi, że chyba rzeczywiście jego plan gospodarczy oparty na kredytach zaczyna się chwiać.
Kuriozalne są również sceny z Breżniewem, który oprócz domagania się otrzymania orderu Virtuti Militari, jeździ z Gierkiem radzieckim jeepem po płycie lotniska. Kolejne absurdalne sceny są z udziałem Małgorzaty Kożuchowskiej, która odgrywa rolę Stasi, żony Gierka. Nie wiadomo po co jest ta postać, bo jedyne co robi w filmie to czeka na męża i gotuje mu obiad. Gdy chce pomóc mężowi w jego rozterkach, Edward stwierdza, że Stasia nie zrozumie spraw ekonomicznych (wszystko dzieje się w atmosferze wspólnego tarcia ziemniaków na placki).
Spisek i partyjny beton
Właściwie w pewnym momencie film traci scenariusz i staje się swoistym kalendarium wydarzeń z lat 70. Możemy się więc dowiedzieć, że Gierek był poczciwym pierwszym sekretarzem, ale tłamszonym przez partyjny beton. Chciał nawet aby Polska stała się „wolna”, pragnął budować bombę neutronową (w roli profesora Maciej Zakościelny), a nawet miał pomysł, aby porozmawiać z Wałęsą, ale znowu nic z tego wszystkiego nie wyszło, bo albo Zakościelnego zabili, albo (prawie) samego Gierka… Jaruzelski był do tego stopnia przekonany o wykończeniu Gierka, że nakazał, aby nie organizować mu państwowego pogrzebu. Okazało się, że skubany się wylizał…
Gdy Gierek wychodzi z internowania, towarzyszą temu napisy na ekranie, z których dowiadujemy się, że rzeczywiście nabrał kredytów i narobił długów, ale dzisiaj zadłużenia krajów są dużo wyższe!
Czego w filmie zabrakło?
Zabrakło zdecydowanie pokazania jak tworzono propagandę sukcesu, którą ekipa Gierka doprowadziła przecież do perfekcji. Film w założeniu miał walczyć o dobre imię Edwarda Gierka i demaskować mity związane z jego rządami. Jeśli miał z czymś walczyć to raczej z wyobrażeniami reżysera i scenarzystów, którzy postanowili zaserwować nam propagandę na miękko, jak w latach 70.