Dzieje Słowian i Ariów na Ziemi zaczynają się wraz z kosmiczną katastrofą, która zmusza ich do ucieczki. Skąd – nie wiadomo, kiedy – próżno dociekać. Dość wiedzieć, że przedstawiciele tych wysoko rozwiniętych ras zasiedlają naszą planetę, przynosząc jej samo dobro. Ich dalsze losy byłyby zapewne niekończącym się pasmem sukcesów na niwie czynienia sobie Ziemi poddaną, gdyby nie Reptilianie, których kosmiczna zawierucha również zmusza do ucieczki. Skąd – nie wiadomo, kiedy – próżno dociekać. Dość wiedzieć, że to oni i ich potomkowie staną się protoplastami wszelkich antagonistów. W słowiańsko-aryjskich eposach, oczywiście. Brzmi niedorzecznie? Ależ skąd! To przedsmak tego, czego doświadczycie, wyruszając na spotkanie z rosyjskimi pseudonaukowcami i zagłębiając się w świat Wielkiej Rusi.
Jeśli trudno Wam było sobie wcześniej wyobrazić, jakie skutki może za sobą pociągać zaprzęganie historii w służbę polityce, to śledzenie wydarzeń rozgrywających się za naszą wschodnią granicą jest dobrym materiałem do dalszych rozważań. Jak bowiem przekonać obywateli jednego narodu aby uznali swoje prawa do zagrabienia terytorium drugiego? Jedną z możliwości jest napisanie historii na nowo lub uzupełnienie luk w dziejach w taki sposób, aby roszczenia najeźdźcy stały się oczywiste i bezdyskusyjne. W tym celu najlepiej użyć pseudonaukowców, osobników skłonnych do naginania faktów historycznych, kreowania opowieści niepopartych źródłami, a nawet tworzenia apokryfów. Wielka Ruś może się poszczycić dwoma takimi dziełami. To „Księga Welesa” i „Wedy Słowiańsko-Aryjskie”. Zanim jednak przyjrzymy się bliżej ukrytym w nich rewelacjom, poznajmy bliżej czołowych bardów gatunku.
ALEKSANDER DUGIN – DOKTRYNA EUROAZJAŃSKA
Niewątpliwie za najciekawszą, a jednocześnie najbardziej wpływową na Kremlu postać, uchodzić może Aleksander Dugin, filozof, socjolog, publicysta, geopolityk, znawca ezoteryki, wykładowca akademicki. Intrygującym wątkiem w przebiegu jego kariery jest fakt, że w początkowym okresie swojej działalności, przypadającej na lata 90-te ubiegłego wieku, współpracował z grupami neonazistowskimi. Należał wtedy do organizacji „Czarny Order SS”, kierowanej przez Jewgienija Gołowina, i utrzymywał kontakty z sektą satanistów „Order Wschodnich Templariuszy”. Obie te organizacje gloryfikowały działalność zbrodniarzy hitlerowskich. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak duży wpływ uczestnictwo w ruchu neofaszystowskim wywarło na samego Dugina i przyczyniło się do dalszego kształtu prezentowanych przez niego poglądów, zakładać jednak należy, że doświadczenie to odcisnąć mogło swoje piętno.
Radykalizm myśli Dugina znajduje swoje bezpośrednie odzwierciedlenie w doktrynie euroazjańskiej, która w ostatnich dekadach cieszy się dużą popularnością w rosyjskich środowiskach politycznych. Doktryna owa powstała jeszcze w latach dwudziestych XX wieku, na fali klęski Rosji w czasie I wojny światowej. Nowopowstały organizm państwowy – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich – na mocy porozumień pokojowych utracił cześć swoich wpływów w Europie Środkowej i potrzebował nowej narracji dla podbudowania dumy zjednoczonych narodów. Wtedy doktryna euroazjańska nie wyszła poza sferę rozważań teoretycznych, ale swój renesans przeżywać zaczęła już po upadku imperium, właśnie za sprawą Aleksandra Dugina, który dokonał jej sprawnej syntezy.
Przyjrzyjmy się bliżej jej głównym założeniom. O życiu ludzi decyduje konfrontacja. W tej konfrontacji biorą udział dwie cywilizacje: lądu (euroazjatycka) i morza (atlantycka). Cywilizacją lądu jest Rosja, a na cywilizację morza składają się Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia. Zgodnie z tą koncepcją Rosja powinna być traktowana jako osobny kontynent (tzw. „szósta część świata”). W takiej postaci Euroazjanizm ma być alternatywą dla „zgniłego Zachodu”, stąd jego głównym założeniem jest odepchnięcie wpływów cywilizacji zachodniej od terytorium Rosji. W najbardziej radykalnych koncepcjach Dugina przewiduje się likwidację „kordonu” utworzonego z małych narodów w Europie środkowo-wschodniej, co w konsekwencji oznacza, że nie może być miejsca dla niepodległości i suwerenności takich państw jak Ukraina, kraje bałtyckie czy Polska. Rosyjska Euroazja może graniczyć na zachodzie z Niemcami tylko pod warunkiem, że zostaną one uwolnione od wpływów USA.
Koncepcje Dugina z biegiem lat się zmieniały, jednak ich podstawa była zawsze spójna: świat widzi i interpretuje w kategoriach skrajnej „prawicowości” i „lewicowości”. Tym sposobem takie kraje jak Polska, Czechy, Słowacja, Kraje Nadbałtyckie są zmuszane do nieustannego rozstrzygania dylematu – czy mają być prorosyjskie czy proniemieckie?
Dugin rozwija również teorię związaną z geografią sakralną. Tutaj znów mamy do czynienia z walką pomiędzy wschodem a zachodem. W teoretycznym ujęciu zachód to terytorium, gdzie dominują katolicyzm i protestantyzm, na wschodzie zaś religią wiodącą jest prawosławie. Na zachodzie przedchrześcijańska tradycja i wierzenia zostały zepchnięte na margines i zamknięte w sferach “zabobonu”, “ezoteryki”, “magii”. W prawosławiu do takiego rozdzielenia nie doszło. W takim ujęciu Polska znajdować by się miała na granicy dwóch światów – katolickiego i prawosławnego. Niespecjalnie dziwią, wywiedzione przez Dugina, tezy o konsekwencjach rzekomego rozdarcia, szczególnie w szerokiej perspektywie dziejów naszej państwowości. Otrzymawszy bowiem szansę na budowę własnej sakralno-geograficznej tożsamości pod sztandarami Rzeczpospolitej Obojga Narodów, przegrano ją z kretesem. Oddziaływanie wpływów obu porządków religijnych było tak silne, że doprowadziło do cywilizacyjnego rozerwania, a w konsekwencji do rozbiorów, kolejnego przesuwania granic, wreszcie do utraty Kresów Wschodnich po II wojnie światowej.
W niespokojnym umyśle Dugina zrodził się również projekt „Wielkiej Europy”, podzielonej na Unię Europejską, z mocną i wiodącą rolą Niemiec, oraz na Unię Euroazjatycką, pozostającą pod przywództwem Rosji. Te dwa twory miały w zamierzeniu wspólnie zbudować zintegrowany obszar gospodarczy, energetyczny i wspólną politykę bezpieczeństwa. Idea „Wielkiej Europy” była konceptem z założenia antyamerykańskim, próbą odrzucenia hegemonii Stanów Zjednoczonych. Projekt ten został zarzucony i pozostał niezrealizowanym marzeniem Dugina, jego echa pobrzmiewają jednak w próbach budowania tzw. „przestrzeni proradzieckiej”. W tej perspektywie istnienie niepodległej i suwerennej Ukrainy jest ciosem dla Rosji i nie leży w interesie Kremla. Niezależna Ukraina może stać się ośrodkiem wpływów bloku atlantyckiego, co zagraża geopolitycznemu bezpieczeństwu Rosji. Sprawa Ukrainy jest w takim ujęciu sprawą wewnętrzną Rosji, co Dugin napisał jeszcze w 1997 roku w książce „Podstawy geopolityki. Geopolityczna przyszłość Rosji”.
Trudno nie odnieść wrażenia, że niektóre z pomysłów Dugina są w pewnych zakresach rzeczywiście realizowane przez Kreml. Otwartym pozostaje pytanie, na ile twórczość Dugina wywiera wpływ na działania podejmowane przez Władimira Putina. Wiemy, że kontakty Dugina z przedstawicielami resortów siłowych Rosji miały miejsce na początku lat 90. XX wieku. Dugin to rocznik 1962. Jest synem generała KGB Gielija Dugina. Co jednak ciekawe, jego matka – Galina Anufrienko, była z pochodzenia Ukrainką. Studiował na Moskiewskim Instytucie Lotniczym, z którego został relegowany za członkostwo w zespole rockowym, wykonującym antyradzieckie piosenki. Potem, dzięki kontaktom ojca, uzyskał dostęp do archiwów KGB, skąd wykradł dokumenty SS-Ahnenerbe oraz materiały dotyczące pogaństwa. Do 2014 roku pracował na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym im. M. W. Łomonosowa. Jego najważniejsza praca to, wspomniane już „Podstawy geopolityki”, lektura rekomendowana jako podręcznik rosyjskim wojskowym. Znajdziemy w nim kompletną wykładnię założeń koncepcji eurazjatyzmu. Konsultantem rozprawy był generał Mikołaj Kłokotow, odpowiedzialny w Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej za sprawy strategicznego planowania.
Rzeczywisty wpływ Dugina na kształtowanie rosyjskiej polityki zagranicznej bywa kontestowany, głównie dlatego, że w 2014 r. został usunięty z uczelni, rzekomo za swoje wypowiedzi odnośnie Ukrainy. Wydaje się jednak, że tło wydarzeń stanowiły raczej rozgrywki kadrowe. O pozycji w Rosji nie decyduje pozycja akademicka na Uniwersytecie, ale kontakty z elitami władzy i resortami siłowymi, a wśród tych pozycja Dugina jest raczej stabilna. Świadczy o niej choćby fakt, że 4 marca 2022 r. to właśnie Dugin prowadził panel z udziałem 40 zagranicznych dziennikarzy akredytowanych w Rosji pt. „Geopolityczne tło konfliktu na Ukrainie”. Panel odbywał się w Ministerstwie Edukacji i Szkolnictwa Wyższego Federacji Rosyjskiej.
Warto podkreślić, że założenia Duginowskiej doktryny euroazjańskiej są realizowane nie tylko w samej Rosji, ale też w krajach byłego bloku wschodniego. Ich celem jest podważenie istniejącego ładu społecznego i politycznego. Możemy do nich zaliczyć zarówno finansowanie fundacji i stowarzyszeń, jak i na pozór niezależnych badaczy-publicystów. W dobie fermentu informacyjnego organizacje lub pojedyncze osoby mogą bez skrępowania głosić prorosyjskie treści. Trudno takie wpływy jednoznacznie zdemaskować, bowiem część osób, podatnych na teorie spiskowe, może nieświadomie wspierać te działania. Specjaliści wskazują, że w ostatnich latach działania te są intensyfikowane.
ANATOLIJ KLIOSOW – GENETYKA PATRIOTYCZNA
Anatolija Kliosowa osobom zainteresowanym fantazmatem Wielkiej Lechii nie trzeba przedstawiać. Ten specjalista w zakresie chemii i biochemii przemysłowej, w przeszłości wykładowca Uniwersytetu Harvarda, znany jest obecnie głównie jako najważniejszy przedstawiciel autorskiej dyscypliny naukowej zwanej „genetyką patriotyczną”. Mimo, że sam nie jest genetykiem, nie przeszkadza mu to w snuciu intrygujących teorii dotyczących prehistorii i migracji ludności. W celu promocji wyników swoich ustaleń założył prywatny instytut naukowy (The Academy of DNA Genealogy), który zajmuje się wszystkim, ale nie rzetelnymi badaniami genetycznymi. Ponadto jest redaktorem czasopisma naukowego Advances in Anthropology, które zaliczane jest do grupy tzw. drapieżnych czasopism (predatory journal). Za publikację tekstu w periodyku Kliosowa wystarczy zapłacić, unikając standardowej procedury recenzyjnej, mającej zapobiegać publikacji w przestrzeni informacyjnej tekstów o charakterze paranaukowym.
Głównym założeniem genetyki patriotycznej jest twierdzenie, że dzieje wszystkich ludów zamieszkujących Ziemię swój początek mają na terenach dzisiejszej Rosji. To właśnie na Syberii miał pojawić się pierwszy człowiek – protoplasta Słowian. Bezspornych dowodów na poparcie tej tezy dostarczać ma rzekomo obecność w genomie haplogrupy R1a1, która jest elementem charakterystycznym w męskim chromosomie Y wśród niektórych ludów słowiańskich. Teorie genetyczne Klosowa znalazły podatny grunt także w innych krajach, w tym w Polsce. Wystarczy tutaj wspomnieć o polskich turbosłowianach, wierzących w zamierzchłą potęgę Słowian, sięgającą czasów starożytnych, rozmontowaną w wiekach późniejszych przez chrześcijaństwo i wpływy z Europy Zachodniej. W ich mniemaniu obecnie „prawdziwa” historia Słowian na naszych ziemiach jest ukrywana przez polityków i naukowców. Nie byłoby sensu nawet o nich wspominać, gdyby nie fakt, że powstało kilka modnych książek, zakłamujących historię Słowian i początki państwa polskiego, cieszących się dość dużą popularnością i wydawanych przez, niegdyś stanowiące wzór rzetelności, Wydawnictwo Bellona. Autorzy tych publikacji całymi garściami czerpią od Kliosowa. Haplogrupa R1a1 ma bowiem rozstrzygać ostatecznie odwieczny spór między archeologami i genetykami o pochodzeniu Słowian na ziemiach polskich, którzy mieli być tu od zawsze, a nie, jak sądzono do tej pory, przybyć na nasze terytorium ze Wschodu w V-VI wieku n.e.
Tymczasem genetycy zachowują daleko idącą ostrożność w formułowaniu tak kategorycznych wniosków. Wyniki dotychczasowych badań pokazują jedynie, że różne grupy ludności mieszały się ze sobą na przestrzeni wieków, zaś kwestia rozstrzygnięcia pochodzenia Słowian powinna opierać się na szeroko zakrojonych badaniach kopalnego DNA, czyli biologicznych szczątków pochodzących od dawno martwych organizmów. W tym miejscu wypada podkreślić, że osoby propagujące genetykę patriotyczną bazują na szczątkowych badaniach, wykonywanych na współczesnych populacjach.
Należy również wyjaśnić, że haplogrupy nie mają związku ani z językiem, ani z kulturą materialną, ponieważ elementy te zmieniają się niezależnie od siebie. Wystarczy podać tutaj przykład Stanów Zjednoczonych, zamieszkiwanych (w uproszczeniu) zarówno przez ludność europejską, afrykańską, azjatycką, jak i latynoską. Posługują się oni wspólnym językiem (angielskim) i tworzą jedną kulturę materialną. Z historii znamy też inne przykłady przejmowania przez grupy etniczne obcych języków czy kultur, jak choćby proces masowej hellenizacji, romanizacji czy arabizacji. Język i kultura w każdym z tych przypadków zmieniały się, a pula genowa pozostała niezmieniona, z wyjątkiem mutacji, które nie wpływały jednak na kod kulturowy.
To bardzo istotne, szczególnie w aspekcie agresji rosyjskiej na Ukrainę. Należy mieć bowiem świadomość, że ważną częścią realizowania rosyjskiej polityki zagranicznej jest odwoływanie się do historii i geografii. W polskiej infosferze pojawiły się już teorie o tym, że konflikt na Ukrainie nie jest wojną pomiędzy Słowianami, ale wojną ze stanowiącą zagrożenie cywilizacją Zachodnią. Budowanie wspólnotowości Słowian stanowi w tym kontekście ważny aspekt propagandowy.
ANATOLI TIMOFIEJEWICZ FOMIENKO – NOWA CHRONOLOGIA
Za jedyne sto rubli (około 7,40 złotych według kursu z dnia 9 czerwca 2022) można obejrzeć w sieci wirtualną wystawę przygotowaną przez Muzeum Nowej Chronologii. Założycielem tej ze wszech miar innowacyjnej instytucji, mieszczącej się w Jarosławiu w Rosji, jest Anatoli Timofiejewicz Fomienko, rocznik 1946, matematyk, specjalista w zakresie topologii, członek-korespondent Akademii Nauk ZSRR, od 1994 r. członek Rosyjskiej Akademii Nauk. Ekspozycja muzealna, przygotowana w duchu nowej chronologii, ma nas przekonać, że ustalenia historii i nauk pomocniczych, stanowiące trzon współczesnych narracji o dziejach ludzkości, to w istocie mistyfikacja, bazująca na falsyfikatach, podróbkach i apokryfach. Nie powinno nas zaskoczyć, że w koncepcjach Fomienki poczesne miejsce zajmuje Rosja jako centrum świata i zalążek cywilizacji oraz Rosjanie w rolach wiodących świat ku rozwojowi.
Najważniejsza publikacja Fomienki to, napisana wraz z Glebem W. Nosowskim, siedmiotomowa „Ruś i Rzym”. W dziele wykazane są analogie pomiędzy dziejami Słowiańszczyzny i dziejami starożytnego Rzymu. Który zresztą nie istniał. Więcej szczegółów na poparcie tego stwierdzenia znaleźć można w kolejnej publikacji egzotycznego duetu Fomienko-Nosowski, zatytułowanej „Cesarski Rzym w międzyrzeczu Oki i Wołgi” (2000)
Rzućmy okiem na inne co smaczniejsze tezy:
- Słynni Etruskowie to de facto Słowianie – nazwa ludu pochodzić ma rzekomo od „eto ruskie”*.
- Rosjanie wymyślili alfabet łaciński.
- To w Rosji początek swój ma wszelka religia, dopiero w XVII wieku podzielona na buddyzm, chrześcijaństwo, judaizm, etc.
- Rzym na półwyspie Apenińskim powstał dopiero w XIV w., a wszelkie zabytki starożytne, takie jak Koloseum, to po prostu makiety.
- Epoka taka jak średniowiecze najzwyczajniej w świecie się nie wydarzyła.
- Piramidy egipskie były budowane z betonu, a szalunki tej budowy znajdują się w Jarosławiu, będącym (a jakże!) centrum i stolicą starożytnej Rosji.
* Wobec powyższych ustaleń już naprawdę nikogo nie powinno dziwić, że Czyngis Chan był Rosjaninem.
Dla poparcia swoich twierdzeń Fomienko wykorzystuje metodę „nowej chronologii”, wypracowaną jeszcze na przełomie XIX i XX wieku przez Nikołaja Aleksandrowicza Morozowa, w czasach ZSRR także członka Akademii Nauk. Metoda ta pozwala bezspornie ustalić właściwe datowanie wydarzeń historycznych, opierając się na połączeniu informacji o nich z towarzyszącymi im zjawiskami atmosferycznymi. Fomienko udoskonalił ją tak dalece, że pozwoliła mu ona stwierdzić bezsprzecznie, że jedyne w miarę pewne ustalenia dotyczące dziejów ludzkości to te, które dotyczą ostatniego tysiąclecia, zaś wszystko co wydarzyło się wcześniej jest domniemanologią stosowaną, wykreowaną na zasadzie tzw. dubletów, mających wykorzystywać i powielać elementy historii ostatnich stuleci.
TATIANA WASILIEWNA GRACZOWA – NIEWIDZIALNA CHAZARIA
Jedną z dam rosyjskiej pseudonauki jest Tatiana Wasiliewna Graczowa, której książki mamy szczęście poczytać i w naszym ojczystym języku. Dwie z nich – „Święta Ruś przeciwko Chazarii. Zakulisowe światowe algorytmy geopolityki i strategie tajnych wojen” oraz „Niewidzialna Chazaria. Algorytmy geopolityki i strategie zakulisowych tajnych wojen światowych” – ukazały się bowiem w roku 2015 nakładem wydawnictwa Zapiski – Joanna Brońska. Z opisu zamieszczonego w nich możemy się dowiedzieć, że Graczowa jest docentką, zatrudnioną na stanowisku kierowniczym w Katedrze Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej i wieloletnią pracowniczką naukową Centrum Badań Wojskowo-Strategicznych Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR. Jest też także pułkownikiem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego rosyjskich sił zbrojnych.
Aby dowiedzieć się, co kryje się pod terminem „Chazaria” sięgnąć należy do domniemanych odkryć Hugo Freiherra von Kutschera i Maksymiliana Gumplowicza z przełomu XIX i XX wieku. Stwierdzili oni, że europejscy (aszkenazyjscy) Żydzi nie byli Żydami, ale potomkami tureckiego ludu Chazarów. Swoje tezy oparli na fakcie, że lud ten we wczesnym średniowieczu rzeczywiście przeszedł na judaizm.
Graczowa ideę Chazarii bardzo twórczo rozwija, dzięki czemu możemy zobaczyć prawdziwe, niezafałszowane dzieje Imperium Rosyjskiego – państwa, w którym odbywa się zrastanie wszystkich narodowości w jedną wspólną rodzinę. Jeśli wydawało wam się, że Rosja zbudowała swoją mocarstwowość w wyniku podboju poszczególnych ziem wschodnich, to jesteście w błędzie. W błędzie, w który wprowadzili was Chazarowie, będący emanacją Antychrysta. Święta Ruś jest bowiem solą w oku Chazarów, jako ta, która stoi na przeszkodzie budowania globalnego Kaganatu – Chazarskiego księstwa koczowniczego. Ich celem jest zatem (oczywiście!) zniszczenie Świętej Rusi i doprowadzenie do władzy Antychrysta. Budowniczymi Kaganatu są (a jakże!) przedstawiciele Zachodu, a konkretnie – USA i NATO, które czyhają tylko, aby wkroczyć na teren Świętej Rusi.
Smaczku całości dodaje teza, że Związek Radziecki utworzyli Chazarowie, a dopiero powstanie Federacji Rosyjskiej przywróciło Świętą Ruś na właściwe tory. Spokojnie spać mogą państwa dawnego bloku wschodniego, gdyż więź państwowa Rosji z jej obszarami krańcowymi jest nierozerwalna i zostanie wskrzeszona: szybko lub nieszybko, dobrowolnie – w drodze spisku, albo siłą – w drodze taryfowej, ekonomicznej wojny lub natarcia zbrojnego. I to uczyni każda Rosja – „czerwona”, „różowa”, „biała” albo „czarna”.
INGLIŚCI ALEKSANDRA CHINIEWICZA
Wyjątkową kreatywnością oraz umiejętnością scalania pozornie odległych od siebie wątków i inspiracji wykazuje się Aleksander Chiniewicz. Jest on twórcą sekty inglistów, która została zdelegalizowana w Rosji w roku 2009 za promowanie faszystowskiej symboliki oraz za rasizm. Mitem założycielskim sekty było uznanie boskiej etnogenezy Słowian, mającej mieć swoje potwierdzenie w przedziwnej kombinacji mitologii, literatury science-fiction, folkloru i wiary. Słowianie, przedstawiciele najstarszej istniejącej religii świata, mieli mieć kontakty pozaziemskie, znać technologię mechanicznej obróbki kamienia, posiadać opisy statków kosmicznych przodków ludzi oraz technologii ich wrogów – rasy jaszczurów (doczekaliście się Reptilian). I pewnie nie byłoby warto o nich nawet wspominać, gdyby nie intrygująca obecność dwóch świętych tekstów wspólnoty – „Księgi Welesa” oraz „Świętych Słowiańsko-Aryjskich Wed”, będących znakomitymi przykładami fałszowania źródeł historycznych.
„Księga Welesa” to rzekomo najstarszy zabytek piśmiennictwa staroruskiego. Starszy od Kroniki Nestora o co najmniej 250 lat. Treść księgi wypełniają podania, legendy, modlitwy i opowieści o dziejach Słowianach od VII wieku p.n.e. do IX wieku n.e. Można przyjąć, że jest to rosyjski odpowiednik naszej rodzimej Kroniki Prokosza. Osobą, która odnalazła rzekomy zabytek był Jurij Mirolubow, rosyjski emigrant, miłośnik folkloru. Prawdopodobnie to właśnie on jest autorem Księgi, o której paleografowie, językoznawcy i historycy zgodnie stwierdzają, że jest falsyfikatem. Powstało wiele prac naukowych kwestionujących jej autentyczność, o których możecie przeczytać w książce Anny Zaczkowskiej “Cienie aryjskich przodków”, gdzie znajdziecie również dokładnie opisaną legendę odnalezienia księgi.
Pomimo ustaleń naukowców „Księga Welesa” jest od lat 90. XX wieku masowo rozpowszechniania jako oryginał. Argumenty naukowe nie trafiają zwłaszcza do rosyjskich rodzimowierców, którzy uważają Księgę za święte pismo Słowian.
W 1993 r. Chiniewicz odkrył rzekomo prastare manuskrypty, które kilka lat później opublikował jako tzw. “Wedy Słowiańsko-Aryjskie” (przez prześmiewców nazwane Bredami Słowiańsko-Aryjskimi od bredzenia). Wedy są tworem równie ciekawym, co Księga Welesa, a ciekawość tę może niewątpliwie podsycać fakt, iż są zakazane w Rosji. Na ich kartach znajdziemy alternatywną historię świata, gdzie w roli protoplastów Słowian występują kosmici, zmuszeni do przesiedlenia na Niebieską Planetę w wyniku bliżej nieokreślonych działań wojennych, prowadzonych przeciwko wrogiej rasie Reptilian (ludzi-jaszczurów). Z Wed dowiemy się, że około 150 tysięcy lat temu ogromnych rozmiarów statek kosmiczny, należący do Słowian rozbił się na powierzchni Ziemi, gdzie postanowili się osiedlić. Jednak podstępni Reptilianie nie zrezygnowali z prób unicestwienia tej szlachetnej rasy, gdyż przybyli w ślad za nimi na Ziemię, gdzie sprzymierzyli się z przedstawicielami rasy żółtej. Owi „żółci” pochodzą z planety Makoszy w Gmachu Wielkiej Niedźwiedzicy (nie pytajcie). Co do proweniencji rasy czarnej, to trudno uzyskać pewność. Niektóre źródła komentujące Wedy wskazują na gwiazdozbiór Smoka w Gmachu Ciemnej Pustki, inne sugerują, że rasa ta powstała w wyniku manipulacji genetycznych Reptilian.
Wedy opisują dzieje Słowian/Ariów w kolejnych epokach istnienia świata, ich rozwój, migracje, zmagania z katastrofami i wojnami oraz podróże. Nie jest przecież zaskoczeniem, że podróże kosmiczne były codziennością.
Wsparty tymi świętymi księgami, Chiniewicz siebie samego uznał za kapłana najstarszej istniejącej religii świata. Wtajemniczonego w jej dogmaty przez tajemniczą grupę strażników tej aryjskiej tradycji. Trwającej przez wieki w ukryciu przed chrześcijanami, wcielającymi się (tradycyjnie już) w rolę prześladowców. Nawiązanie w nazwie do grupy staroobrzędowców – nieprzypadkowe. Nie jest już chyba dla nikogo zaskoczeniem, że rasa Słowian/Ariów jest tożsama z białymi mieszkańcami współczesnej Rosji, a jej przedstawiciele, jako twórcy cywilizacji, są przeznaczeni do objęcia władzy nad naszą planetą. Tylko pod ich przywództwem ludzkość zdoła bowiem pokonać Reptilian i wznieść się na wyżyny rozwoju, zarówno w sferze materii, jak i ducha. Szczególnie, że tylko oni posiedli wiedzę na temat podstępnych działań Reptilian, którzy skrzyżowali swoją rasę z ludźmi, tworząc paskudną i wrogą mieszankę, zamieszkującą obecnie terytorium Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Tak, to o nas mowa.
ANDREJ SKLAROW – STAROŻYTNE TECHNOLOGIE
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, skąd u naszych rodzimych turbosłowian biorą się wizje wysoko rozwiniętych starożytnych technologii, to z dużą pewnością można założyć, że naoglądali się filmów „dokumentalnych” autorstwa Andrieja Jurewicza Sklarowa.
Zmarły w 2016 roku Sklarow był inżynierem fizyki, początkowo zatrudnionym w Centralnym Instytucie Mechanicznym, a następnie w… Komitecie Ideologii Komsomołu. Po 1990 r. został zastępcą dyrektora w międzynarodowej firmie lotniczej, a następnie zajął się tym, do czego został powołany czyli odkrywaniem tajemnic historii świata.
Zainicjował wówczas projekt „Laboratorium Historii Alternatywnej”, w ramach którego podróżował po całym świecie, m.in. do Egiptu, Meksyku, Etiopii, Peru, Boliwii, Armenii. Podczas swoich ekspedycji odkrywał ślady obecności wysoko rozwiniętej starożytnej cywilizacji. Z pomocą znalezionych przez niego „dowodów” można wnioskować, iż starożytni znali technologię obróbki mechanicznej kamienia, gdyż Egipcjanie nie mogli zbudować piramid bez zaawansowanej techniki. Narracji Sklarowa towarzyszy przekonanie o narażaniu na szwank kariery naukowej w wyniku propagowania tych „alternatywnych” poglądów o dziejach świata i Ziemi.
I wystarczy!
A TERAZ NA POWAŻNIE
Trzeba to jasno podkreślić, że omówione powyżej pseudonaukowe teorie napotykają na opór rosyjskich środowisk naukowych. W kręgach rzetelnych badaczy (bo takich jest przecież większość) nazywa się pseudohistoryków folk-historykami, a dziedzinę jaką się zajmują folk-history. Zainteresowanych odsyłamy do lektury artykułu “Pseudonauka podbija Rosję. Szarlatani na usługach Kremla” autorstwa Marcina Łuniewskiego ZOBACZ.
Znajdziecie tam m. in. informację, że rosyjscy badacze wręczają statuetkę smutnego Reptilianina za tworzenie teorii pseudonaukowych.
I wreszcie:
BONUS POZAHISTORYCZNY (dla ciekawskich)
Historia to nie jedyna dziedzina nauki, w której w całej krasie objawiają się pseudonaukowcy. Warto rzucić okiem na trzy dość głośne i gorące nazwiska.
NIKOŁAJ LEWASZOW – MĄŻ JEZUSA CHRYSTUSA
Nikołaj Wiktorowicz Lewaszow po ukończeniu studiów na Wydziale Radiofizyki Uniwersytetu w Charkowie zajął się… uzdrawianiem ludzi. Pod koniec lat 80. nakręcono dla radzieckiej telewizji film o nadprzyrodzonych zdolnościach Lewaszowa i jego (drugiej) żony Mziji. Zresztą małżonka Nikołaja jakiś czas później ogłosiła się… reinkarnacją Jezusa Chrystusa. Sam Lewaszow był swego rodzaju Kaszpirowskim. Twierdził, że uzdrawia ludzi z nieuleczalnych chorób na odległość (np. przez telefon), wykorzystując jedynie siłę swojego umysłu. Dzięki telepatycznym zdolnościom miał uratować ludzkość przed kataklizmami, np. przed zderzeniem z gwiazdą neutronową Nemezis (!). Przyjął też „na siebie” skażenie radioaktywne po awarii reaktora w Czarnobylu, chronił Rosję przed pożarami i upałami, które rzekomo mieli powodować Amerykanie.
Miał jeszcze kilka innych ciekawych koncepcji. Twierdził na przykład, że Stary Testament został wprowadzony do Prawosławia dopiero w XX wieku, bo wcześniej w ogóle nie był uważany za świętą księgę. Jan Paweł II zaś to szarlatan na usługach wiecie kogo. Księżyc to sztuczny twór, bo wszystkie kratery mają taką samą głębokość, a dzieci w szpitalach położniczych celowo zakaża się infekcjami (!). Car Piotr I miał zostać podmieniony w czasie podróżny po Europie. Lewaszow (to już naprawdę nie dziwi) propaguje również antysemityzm, a jedna z jego książek została zakazana w Rosji. Co nie przeszkadza jego zwolennikom wpadać na pomysły pokroju zgłoszenia Lewaszowa jako kandydata na fotel prezydenta Rosji w wyborach w 2012 roku. Pech chciał, że jego kandydatura nie mogła zostać zaakceptowana przez komisję, gdyż według prawa kandydat musi nieprzerywalnie mieszkać w Rosji przez ostatnie 10 lat.
Lewaszow zmarł nagle w wieku zaledwie 51 lat, 11 czerwca 2012 r. z powodu zatrzymania krążenia krwi. Oczywiście zwolennicy Lewaszowa snują teorię, że został po prostu zamordowany. Warto w temacie Lewaszowa sięgnąć po lekturę tekstu naszego rodzimego odklejeńca, Czesława Białczyńskiego. O ile ktoś upodobał sobie ból zębów, rzecz jasna. ZOBACZ
IRINA JERMAKOWA – GMO I LUDOBÓJSTWO
Irina Władimirowa Jermakowa to doktor nauk biologicznych, była wykładowczyni Rosyjskiej Akademii Nauk. Jest częstym gościem różnych telewizji w Rosji, gdzie głosi, że GMO (czyli żywność genetycznie modyfikowana) prowadzi do światowego ludobójstwa. Około 2005 roku przeprowadziła eksperymenty na szczurach, które karmiła soją genetycznie modyfikowaną. Obserwacje Jermakowej były następujące: u szczurów spadła płodność, a pojawiające się potomstwo miało niski wskaźnik przeżywalności. Co tam, że naukowcy wytknęli jej warsztatowe błędy przy przeprowadzaniu eksperymentu, Jermakowa wie lepiej: GMO to zło. Lobby przemysłowe jest tak duże, że nie pozwala, aby tacy „naukowcy” jak ona, mogli głosić „prawdę” objawioną. Nawołuje więc kobiety, aby nie spożywały produktów GMO, gdyż będą miały problem z zajściem w ciążę.
Na przestrzeni lat Jermakowa dokładała kolejne elementy do swojej układanki. Niestrudzona badaczka miała stwierdzić, że technologię GMO podsunęli ludziom… kosmici, w celu unicestwienia ludzkości na Ziemi. Pewno po to by ufostwory mogły skolonizować następną cząstkę galaktyki (w tej materii miała się konsultować z prezentowanym powyżej Nikołajem Lewaszowem).
WIKTOR PETRIK – ODKRYWCA CUDOWNEGO FILTRA
Wiktor Iwanowicz Petrik to kolejny ananas z wesołej dziedziny rosyjskiej pseudonauki. Przez niektórych nazywany jest jednym z największych pseudonaukowców naszych czasów. Dlaczego? Bo prawie udało mu się zrobić w bambuko samego Putina.
Petrik urodził się w Karpowcach na Ukrainie (obwód żytomierski). Ukończył zaocznie Wydział Psychologii Uniwersytetu Leningradzkiego. W latach 80. został skazany na 11 lat za napady, wymuszenia i defraudacje. To prawdopodobnie w więzieniu doznał „oświecenia” i po wyjściu z paki obwołał się Thomasem Edisonem naszych czasów. Rzekomo dokonał szeregu przełomowych odkryć naukowych, które opatentował i sprzedawał za pośrednictwem swojej firmy. Twierdził, że swoich odkryć dokonuje w czasie… autohipnozy. Okazało się, że jego patenty były albo picem albo plagiatem istniejących już rozwiązań.
Zaprzyjaźnił się z Borysem Gryzłowem i razem opracowali cudowny filtr, który miał oczyszczać radioaktywnie skażoną wodę do poziomu zdatności do picia. Gryzłow był wówczas przewodniczącym Dumy Państwowej (w latach 2003-2011) i przewodniczącym Rady Najwyższej putinowskiej partii Jedna Rosja. Filtr miał być sprzedawanych instytucjom państwowym i miejskim na terenie całego kraju w ramach programu Jednej Rosji „Czysta woda”. Projekt miał kosztować 10 miliardów rubli rocznie. W 2009 r. wybuchła afera medialna (tzw. Petrikgate), okazało się bowiem, że cudowny filtr nie został poddany stosownym testom. Według naukowców stosowanie filtru Petrika mogło powodować zapalenie opon mózgowych. Do sprawy odniósł się sam Putin, który zapewniał, że filtru Petrika nie będzie w programie „Czysta woda” i sam projekt nie uzyska statusu państwowego programu docelowego.
Petrikowi udało się jednak zainstalować pod koniec 2010 r. swoje filtry w przedszkolach i szkołach w obwodzie nowogrodzkim. Późniejsze badania wykazały wielokrotny wzrost stężenia ołowiu i cynku w wodzie przepuszczonej przez filtry. Petrik jednak nie poddaje się i wciąż uważa, że stworzył cudowny filtr, którego wredni akademicy nie są w stanie zaakceptować.
Żaneta Kubic, Artur Wójcik
Podczas prac nad tekstem wykorzystano następującą literaturę:
Bartosz Gołąbek, Lew Gumilow i Aleksander Dugin. O dwóch obliczach euroazjatyzmu w Rosji po 1991 roku, Kraków 2012.
Tatiana Graczowa, Święta Ruś przeciwko Chazarii. Zakulisowe światowe algorytmy geopolityki i strategie tajnych wojen, Warszawa 2014.
Serhii Plokhy, Kwestia rosyjska. Jak budowano naród i imperium, tł. Łukasz Witczak, Kraków 2019.
Marcin Składkowski, Cywilizacja rosyjska według Aleksandra Dugina. Studia historiozoficzno-antropologiczne, Lublin 2019.
Maciej Strutyński, Neopogaństwo, Kraków 2014.
Anna Zaczkowska, Cienie aryjskich przodków. Mitologia polityczna Rosji, Katowice 2016.
Artykuł na temat Muzeum Nowej Chronologii
Aleksander Dugin i panel w Ministerstwie Edukacji i Szkolnictwa Wyższego Federacji Rosyjskiej